8
"Pożądanie
zadowoli się każdą, byle jaką. Ale dusza pragnie tylko jednej –
jedynej, wybranej."
~
Hagiwara Sakutaro
Alicja
Jej
dłonie bezwstydnie wędrowały po moim ciele, wywołując drżenie
wewnętrznych murów. Nasze usta łączyły się ze sobą w
płomiennym pocałunku, nie chcąc się od siebie oderwać. Czułam
jak serce wyrywa mi się z piersi, a oddech staje coraz bardziej
nierówny. Jednym ruchem pozbyłam się mojej koszulki i niedbale
rzuciłam ją na ziemię. Lena zrobiła ze swoją to samo,
odsłaniając piękne ciało. Mój wzrok powoli sunął po niej,
skanując i zapamiętując każdy szczegół. Spodnie zwisały nisko,
trzymając się na biodrach i ukazując białe bokserki od Betty
Baboo. Palcami dotknęłam miejsca tuż nad linią majtek. Jasne
blizny odznaczały się na tle jej opalonej skóry. Widziałam jak
napinają się mięśnie jej brzucha. Czułam jak zbliża się do
mnie i składa delikatne pocałunki na mojej szyi. Jej długie palce
dostały się do zapięcia moich spodni i szybko się z nim uporały.
Wiedziałam co się dzieje i powinnam to zatrzymać, ale nie
potrafiłam. Jej dotyk, zapach, głos omotały mnie i nie pozwalały
trzeźwo myśleć. W tym momencie należałam do niej i nie chciałam
tego zmieniać. Złapała za nogawki moich spodni, ściągając je ze
mnie i pozostawiając w samej bieliźnie. Dziewczyna delikatnie
pchnęła mnie na łóżko, dłoń cały czas trzymając na moich
plecach. Jej usta znalazły się znowu na moich i leniwie schodziły
niżej, na szyję i dekolt. Zassała i przegryzła moją skórę,
pozostawiając siny ślad w okolicy prawego obojczyka. Nasze dłonie
spotkały się ze sobą i splotły w jedność. Pocałunki dziewczyny
schodziły coraz niżej i niżej. W momencie, kiedy jej usta znalazły
się w pobliżu kości biodrowej, a moje bordowe figi zostały
zsunięte i rzucone w kąt, poczułam jak stado motyli budzi się w
moim brzuchu, a wewnętrzne mury zostają zburzone. Jej zielone oczy
stawały się coraz ciemniejsze. Ponownie złączyła nasze usta.
Poczułam jej dotyk na wewnętrznej stronie uda i z sykiem wciągnęłam
powietrze do płuc. Zagryzłam wargę, kiedy jej długie palce sunęły
w górę, by dotknąć mojego najczulszego miejsca. Krew huczała mi w
żyłach. Lena patrzyła w moje rozszerzone źrenice i lekko się
uśmiechała. Jej dłoń rozpięła mój stanik i zsunęła mi go z
ramion, pozostawiając mnie całkiem nagą. Patrzyła mi prosto w
oczy i ani na moment nie odwróciła wzroku. Zatracałam się w
głębokim spojrzeniu zielonych tęczówek. Zaczęła masować
wrażliwe miejsce, a moje biodra poruszały się pod wpływem
przyjemnego uczucia. Kciuk Leny zataczał kółka na mojej
łechtaczce, co całkowicie zawróciło mi w głowie. Jej smukłe
palce znalazły się we mnie. Dziwne uczucie rozpychania minęło, a
dziewczyna zaczęła się we mnie poruszać. Wsuwała i wysuwała się
ze mnie w miarowym tempie. Robiła to tak wolno, że mogłam wyczuć
wypukłości i przeguby na jej palcach. Cichy jęk wyrwał się z
moich ust i odbił echem od ścian. Czułam jak przyjemność buduje
się w moim podbrzuszu. Moje nogi drżały, a oczy nie były w stanie
pozostać otwarte.
-Zostań
ze mną... - zachrypnięty głos doszedł do moich uszu. Zabrzmiała
tak seksownie, że tylko przegryzłam wargę.
Jej
dłoń poruszała się coraz szybciej i gwałtowniej. Niekontrolowane
jęki rozbijały się o ściany. Jej czy moje? Jaka to różnica.
Poczułam jak przyjemność rozlewa się po całym moim drżącym
ciele, a paznokcie wbijają się w plecy zielonookiej. Słyszałam
jej nierówny oddech i widziałam małe kropelki potu na czole i
karku. Chciałam sprawić, żeby jej także było dobrze, ale
powstrzymała moją dłoń i ucałowała ją. Obserwowałam jak
podnosi się, by zdjąć spodnie. Dopiero wtedy dostrzegłam co
znajdowało się na jej plecach. Duży feniks z rozłożonymi
skrzydłami, był wytatuowany wzdłuż kręgosłupa. Nigdy bym nie
pomyślała, że nazwę taki tatuaż pięknym, ale on taki był.
Idealnie do niej pasował. Dziewczyna ułożyła się obok mnie i
pozwoliła bym wtuliła się w nią. Narzuciła na nas kołdrę i
poczułam jak całuje mnie w czoło. Zacisnęłam powieki i
zaciągnęłam się zapachem papierosów i jej perfum. O tym, że
polubię nieprzyjemną woń fajek,też bym nie pomyślała, a jednak.
Kiedy mieszała się z jej perfumami, wychodziło coś idealnego. Nic
nie mogło się z tym równać. I doskonale wiedziałam, że to nic
dobrego. Uzależniałam się od niej, mimo tego, że nie powinnam.
Mało powiedziane, ja nie mogłam tego robić. To było wbrew każdej
zasadzie. Wbrew wszystkiemu. Ale od zawsze lubiłam stąpać po
cienkim lodzie.
Lena
Czułam
ciepło jej ciała, przy moim. Słyszałam nasze oddechy i
przyspieszone bicia dwóch serc. Widziałam nasze splecione dłonie i
jej uśmiech. Należałam do niej. Niezaprzeczalnie. Nareszcie byłam
szczęśliwa. Taka kompletna i pełna. Odgarnęłam kosmyk włosów z
twarzy dziewczyny. Długie rzęsy rzucały podłużne cienie na
zaróżowione policzki brunetki. Dotknęłam jej brwi, gdzie
znajdowała się niewielka blizna. Ale nawet to nie sprawiało, że
była mniej idealna. Czułam jej szczupłe palce, które delikatnie
muskały skórę moich pleców. Nie wiedziałam, że taki drobny
dotyk, może sprawić tyle przyjemności. Jak to możliwe, że
spotykamy kogoś przypadkowo i raptem, tak nagle nasz świat się
zmienia. Nabiera barw i tej słodyczy. Wystarczy spojrzenie, żeby
zaparło dech w piersi. Dotyk, by serce przyspieszyło bicie.
Bierzemy tą osobę w ramiona i czujemy się tak, jakbyśmy mieli
wszystko. Cały świat. Nagle stajemy się odważniejsi, silniejsi i
wiemy, że bez niej nic już nie będzie takie samo. Zdałam sobie
sprawę, że ona dała mi nadzieję na lepsze jutro. Nadzieję,
której nie mogłam zatracić, bo to jedyne co mam. Tylko to mi
zostało. Objęłam ją mocniej, przyciskając do siebie. Nabrałam
powietrza w płuca, upajając się jej zapachem. Perfumami, szamponem
do włosów i czymś najlepszym na świecie, zapachem jej ciała,
Alicji. Czy tak właśnie pachnie szczęście? Jeśli tak, to chcę
tego więcej.
***
Delikatnie
wstałam z łóżka, uważając, by nie obudzić dziewczyny.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic puszczając gorącą wodę.
Umyłam całe ciało, nie zwracając uwagi na wrzątek. Nigdy mi to
nie przeszkadzało. Otuliłam się ręcznikiem i wyszorowałam zęby.
Wyszłam z łazienki, zostawiając na panelach mokre ślady.
Naciągnęłam na siebie czarne, porwane rurki i biały top. Na to
narzuciłam czarną koszulę i podwinęłam rękawy. Ruszyłam do
kuchni, by przygotować śniadanie. Jedyne co mi wychodziło, to
jajecznica. No cóż. Usłyszałam kroki, a po chwili poczułam
dłonie na biodrach. Alicja przyciągnęła mnie do siebie i
zachichotała.
-Dzień
dobry – szepnęła mi do ucha i pocałowała delikatnie w policzek.
Odwróciłam
się do niej i zobaczyłam, że ma na sobie moją dużo za dużą
koszulkę i obcisłe jeansy. Nie powinna wyglądać tak seksownie.
Przycisnęłam ją do blatu i położyłam dłonie po obu jej
stronach, tak, że nie mogła się ruszyć. Uśmiechnęła się
zadziornie i uniosła jedną brew. Pochyliłam się i zaczęłam
całować ją po szyi. Cichy jęk wydostał się z jej ust. Boże,
była taka piękna. I, w tej chwili, tylko moja. Niechętnie
odsunęłam się od niej, by nie skończyło się to jak wczoraj.
-Zrobię
śniadanie – powiedziałam, całując ją w policzek. Uśmiechnęła
się uroczo i poszła do pokoju. Chyba zaraz zemdleję z nadmiaru
emocji. Matko bosko.
-Robisz
najlepszą jajecznice na świecie – dziewczyna leżała na moich
kolanach i patrzyła mi w oczy. Bawiła się naszymi splecionymi
dłońmi. Z drugiego końca pokoju odezwał się dzwonek telefonu.
Ale brunetka nawet nie drgnęła. Komórka uparcie dzwoniła, nie
dając nam cieszyć się tym porankiem. Alicja niechętnie wstała i
odebrała.
-Co
się dzieję? - warknęła i słuchała osoby po drugiej stronie. -
Wiem, kochanie. Nie odzywałam się, bo zasnęłam. Lena nie czuła
się najlepiej. Musiałam z nią zostać. Niedługo będę w domu.
Tak, ja Ciebie też – odłożyła komórkę i podeszła do mnie.
Wstałam
gwałtownie. Nie tego chciałam. Nie chciałam wkraczać między
nich. Ale łudziłam się, że wybierze mnie. Naiwna. Liczyłam na
niemożliwe. To się nigdy nie uda. Miałam jedną noc, on ma resztę
życia. Tak będzie zawsze. Byłam chwilą słabości. Dotknęła
mojego ramienia, ale strąciłam jej dłoń.
-Idź
do niego – rzuciłam, nie patrząc w stronę brunetki. Usłyszałam
tylko ciche "Przepraszam", a potem zamykanie drzwi.
Chwyciłam stojącą na parapecie doniczkę i cisnęłam nią o
ścianę, brudząc wszystko dookoła. Osunęłam się na podłogę i
zwinęłam w kłębek. Patrzyłam tępo w ścianę i płakałam.Jak
to było z tym, żeby ufać tylko sobie? No właśnie. Nie
zapominajcie o tym. Myślałam, że mogę być szczęśliwa. Ale
zapomniałam o jednym, że nic w moim życiu nie układa się tak,
jak bym tego chciała.
Nie
wiem, ile czasu tak leżałam wyklinając cały świat i użalając
się nad swoim losem. Zdążyło zrobić się ciemno i zaczął padać
śnieg. Koniec końców podniosłam się i udałam do najbliższego
klubu, by utopić smutki w butelce wódki. Właściwie, to chciałam
się zabawić i zapomnieć o tym dniu. Zamówiłam whisky i udałam
się na kanapy za kotarą. Usiadłam i pociągnęłam ze szklanki
sporego łyka. Alkohol palił mój przełyk, ale czułam się z tym
dobrze. Muzyka dudniła tak głośno, że nie słyszałam własnych
myśli. Wypiłam duszkiem resztę napoju i ruszyłam w stronę baru,
by zamówić kolejną szklankę. Przeciskałam się pomiędzy
tańczącymi ludźmi, potrącając co raz jakąś osobę. Ktoś
złapał mnie za ramię i pociągnął do tyłu. Zatoczyłam się,
ale mimo wszystko utrzymałam na nogach. Spojrzałam na młodego
chłopaka, który patrzył na mnie gniewnie.
-Masz
jakiś problem? - zapytałam, śmiejąc się.
-Potrąciłaś
moją dziewczynę.
-I
co? Korona z głowy jej spadła? - zakpiłam i chciałam iść dalej,
ale szatyn mi to uniemożliwił.
-Masz
przeprosić - warknął. Spojrzałam na niego, a potem na jego laskę.
No bez jaj, gościu. Zero gustu.
-Spieprzaj,
koleś – odepchnęłam go.
Lekko
się zatoczył, po czym wymierzył mi cios w nos. Zakręciło mi się
w głowie, ale nie upadłam. Kopnęłam go w brzuch, marząc, by moje
glany zostawiły po sobie pamiątkę. Poczułam jak czyjaś pięść
zderza się z moim prawym policzkiem. Upadłam na kolana i jedyne co
zobaczyłam to krople krwi, spadające na parkiet. Kolejny cios
musiał połamać mi żebra, bo ból był nie do zniesienia. Kiedy
ochroniarze nareszcie zareagowali, podniosłam się z ziemi i
ruszyłam do wyjścia. Miałam ochotę krzyczeć z bólu i gniewu.
Wyszłam z klubu i oparłam się o ścianę. Zapamiętam, żeby nie
wszczynać bójki z facetem. Dotknęłam żeber i stwierdziłam, że
nie są połamane, tylko mocno zbite. Zaczęłam kierować się w
stronę domu, marząc, żeby nie spotkało mnie dzisiaj nic więcej.
Zdjęłam
kurtkę i upadłam na łóżko, brudząc pościel krwią. Wspaniale.
Brzuch pulsował, a ból był coraz gorszy. Czułam jak puchnie mi
policzek, a krople czerwonej substancji z nosa tworzą plamę na
mojej koszulce. Poczułam jak żółć podchodzi mi do gardła, więc
pobiegłam do łazienki, by ostatecznie cały mój dzisiejszy posiłek
wylądował w sedesie. Z trudem wyciągnęłam telefon i wybrałam
jedyny możliwy numer. Po chwili usłyszałam w słuchawce delikatny
głos.
-Alicja,
przyjedź ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz